Tekst

Czym jest teraz sztuka? Kim są artyści? Dlaczego potrzebujemy sztuki? I dlaczego artyści potrzebują... siebie?
Młoda dziewczyna z twórczym potencjałem w dość nieprzyjemnych okolicznościach spotyka doświadczonego życiem mężczyznę, którego dzieła są równie gorzkie i ciemne jak on sam. A życie staje się gorzkie i ciemne, gdy zajmujemy się równie paskudnymi sprawami. Czy dwie osoby z zupełnie innych światów odnajdą nić porozumienia? Czy pokazanie najgorszych stron swoich umysłów pomoże, czy tylko odstraszy?

Menu

wtorek, 14 lutego 2017

Rozdział 4


Lambertowi ciężko przychodziło skupianie się na treści czytanej książki. Jego oczy wodziły po tekście, ale myśli krążyły zupełnie gdzie indziej przez większość czasu. Co chwilę zerkał na leżącą spokojnie w jego łóżku dziewczynę, obserwował miarowo unoszącą się klatkę piersiową, rozważał wszystkie opcje wydarzeń sprzed kilku godzin, w których uczestniczyła. Pobicie, kradzież kieszonkowa, molestowanie, gwałt… Pewny mógł być tylko pobicia, a niewykluczone, że napastnicy nie oszczędzili jej niczego. Zaczęła się przebudzać koło drugiej w nocy. Jęknęła cicho i poruszyła się pod pierzyną. Lambert odłożył książkę na ramię fotela i wstał. Powoli podszedł do łóżka, usiadł na jego brzegu. Uważnie obserwował białowłosą, jej delikatne ruchy i zmieniającą się twarz.
Przez kilka minut jeszcze nie otwierała oczu, jedynie krzywiła się nieznacznie, jakby ją coś bolało, w co Lambert nie wątpił. W końcu uchyliła powieki. Nieprzytomnym wzrokiem rozglądała się po sypialni, ciągle jednak go pomijając. Nie zauważyła jego obecności. Znowu przymknęła oczy, przełknęła ciężko ślinę i otworzyła znowu oczy. Tym razem spojrzała dokładnie na niego.
Oczy rozszerzyły jej się z przerażenia, nagle zupełnie oprzytomniała. Poderwała się na łóżku, pościel zsunęła jej się do połowy brzucha. Najwyraźniej nie zauważyła, że nie ma na sobie niczego poza bielizną. Nie mogła już skupić na tym uwagi, bo w tej samej chwili chciała, nie bez paniki, obiec wzrokiem całe pomieszczenie i jeszcze jego postać. Oczy wytrzeszczone niemal do granic możliwości zakręciły się kilka razy wokół, aż zatrzymały się na nim. Taka reakcja nieco speszyła Lamberta, nie wiedział, co powinien zrobić albo powiedzieć. Zawsze miał z tym problemy, nie potrafił rozmawiać z nowo poznanymi czy obcymi ludźmi. Postarał się przybrać jak najprzyjaźniejszy i spokojny wyraz twarzy.
– Spokojnie – powiedział w końcu – nic ci tu nie grozi.
– Gdzie jestem? Czemu? Co się stało… – trajkotała w niesamowitym tempie. Spostrzegła, że jest w samej bieliźnie i nerwowo zakryła się pościelą. – Co mi zrobiłeś?! Kim ty w ogóle jesteś..? Śledziłeś mnie... Wcześniej! – krzyczała.
Zaczęła dyszeć ciężko. Lambert myślał, że będzie chciała uciec albo zrobi jakieś inne głupstwo. Nie wziął też wcześniej pod uwagę, że w takiej sytuacji dziewczyna może go wziąć za oprawcę, a nie za kogoś niosącego pomoc, kim rzeczywiście był.
– Proszę, po kolei. Jak się nie uspokoisz, nie będę mógł mówić.
Białowłosa zamilkła i odsunęła się na brzeg łóżka, jak najdalej od niego. Obserwowała go wielkimi oczyma. Teraz je widział. Wyraziście zielone, duże i przyjazne, choć teraz po brzegi wypełnił je strach.
– Kim jesteś? – ponowiła pytanie cichszym, ale ciągle drżącym głosem.
– Nikim. Nikim ważnym. Na imię mam Lambert, to powinno ci wystarczyć. I nie… nie, nie wyrządziłem ci żadnej krzywdy – uniósł dłonie w geście niewinności – ale ktoś inny tak. Znalazłem cię nieprzytomną, brudną i pobitą w jakimś starym garażu, kiedy wracałem do domu. Nie chciałem dzwonić po policję ani pogotowie, uznałem, że najbezpieczniejszym wyjściem będzie zabranie cię tutaj, do mojego mieszkania. Nie miałem złych zamiarów, naprawdę, wręcz przeciwnie. – Westchnął cicho.
Dziewczyna na moment schyliła czoło i potarła je w okolicy zranionej skroni, jednak po sekundzie znowu poderwała głowę, jakby bojąc się, że spuszczenie go ze wzroku na najkrótszą chwilę przyniesie złe skutki. Zacisnęła pięści na pościeli, skrzywiła się z bólu albo z zamyślenia i spojrzała Lambertowi w oczy. Nie wytrzymała długo tego spojrzenia. W końcu bezradnie schowała twarz w dłoniach i lekko się zatrzęsła. Lambert myślał, że zaraz usłyszy jej szloch i chyba wolałby to od krępującej ciszy, jaka zapadła. Ona jednak potarła wierzchem dłoni faktycznie trochę załzawione oczy i znowu zwróciła się w jego stronę.
– Pamiętasz, co się stało? – zapytał.
– Ktoś za mną szedł… – zaczęła łamiącym się głosem. Na jej twarzy pojawił się wyraz głębokiego zamyślenia. – Och… to była chyba kobieta… Albo  chudy mężczyzna o długich włosach. Nie wiem, chyba dostałam w głowę… Nie pamiętam, naprawdę...
– Na pewno? Nie ma wielkiego sensu, żeby bić nieprzytomnego. Chociaż lepiej dla ciebie, że nie pamiętasz takiego zajścia, ale znowu zbrodniarzy nie zidentyfikujemy. Niedobrze.
Lambert wstał i zaczął przechadzać się po sypialni.
– Boli cię coś? Głowa? – Starał się mówić jak najprzyjaźniej, żeby mu zaufała. Nie wiedział, czy dobrze mu szło. Przynajmniej nie miał nieprzyjemnego, zachrypniętego głosu, bo od kilku godzin nie palił papierosów.
Białowłosa pokręciła przecząco głową.
– Mogę znać twoje imię? – zapytał po chwili ciszy.
– Ola.
– Ola? Jakie proste imię. Może przynajmniej go nie zapomnę.
Wymusiła lekki uśmiech, ale już nie odezwała się ani słowem. Lambert czuł, że nurtowały ją pewne rzeczy, ale nie miała odwagi go o nie zapytać.
– Masz ochotę na coś do picia? Herbatę? – zaproponował.
– Jeżeli będziesz tak miły, to poproszę.
Lambert chciał się uśmiechnąć, jednak kompletnie mu to nie wyszło. Zapewne wyglądało to jak jakieś dziwne zniesmaczenie. Ech, stary, pomyślał. Czemu nie potrafisz jak człowiek z człowiekiem porozmawiać? Czego znowu się boisz? A podobno potrafisz być normalny jak wszyscy. Dobre sobie… Nigdy nie będę normalny.
Szybkim krokiem udał się do kuchni i zajął ręce robieniem dwóch kubków herbaty. Sam rzadko ją pijał, ale teraz wypadało ją poczęstować i samemu coś wypić. Zastanawiał się, co będzie potem, rano, za parę godzin. Ona wróci do domu i… no właśnie. I co? Zobaczą się jeszcze kiedyś? Czy to po prostu kolejna, choć nietypowa, znajomość, która szybko przeminie? Nawet nie miał ochoty się nad tym zastanawiać. Przecież jej przy sobie nie zatrzyma, jeżeli sama tego nie zechce. Teraz mógł tylko próbować jakoś toczyć rozmowę.
Do sypialni wrócił z dwoma kubkami wypełnionymi gorącym płynem w rękach. Podał jej jeden z nich, usłyszał nieśmiałe podziękowanie, po czym zajął miejsce na fotelu tak jak poprzednio. Dzięki takiej pozycji miał dobry widok na Olę, jednak nie znajdywał się tak blisko, by ją peszyć czy stresować.
– Gdzie moje ubrania? – zapytała.
– Buty koło łóżka, spodnie wrzuciłem do pralki, były całe brudne, a koszulka już ci nie posłuży. Jest podarta. Zostań na razie tak, jak jesteś. Rano pożyczę ci jakąś swoją koszulę i oddam spodnie.
– A mój telefon?
– Nie miałaś go przy sobie. Przykro mi, musieli ci go ukraść. Twoi rodzice pewnie bardzo się denerwują.
– Rodziców całe szczęście mam z głowy. – Westchnęła. – Oboje są w delegacji, wrócą za parę dni.
– To duży fart przy takim wypadku.
– I tak powinnam już wracać. Nie chcę robić kłopotu.
– Nie robisz – zaprzeczył natychmiast. – Sam cię tu przytargałem i nie pozwolę też, żebyś szła gdziekolwiek w środku nocy. Jak się przekonałaś, to niebezpieczne. Odprowadzę cię rano do domu, kiedy się obudzisz.
– Dobrze – zgodziła się. – Lambert?
Uniósł pytająco brwi.
– Dlaczego mnie śledziłeś?
W jej głosie wyczuł nutę strachu. Myślał, że da spokój z tym tematem, ale zbyt ją nurtował. Dał się zauważyć, a ona dobrze zapamiętała jego twarz. Teraz już nie mógł się wymigać.
– Zapewne niezależnie od mojej odpowiedzi, nie uwierzysz mi.
– Powiedz, proszę.
– Czasem zdarza mi się to robić. Śledzić ludzi. Mógłbym to nazwać hobby, choć pewnie ciężko to sobie wyobrazić. Kiedy zobaczę na ulicy kogoś ciekawego, chodzę za nim, poznaję nawyki i to, co lubi. Jakby nawiązuję znajomość bez bezpośredniego kontaktu. Z tobą było tak samo, ale dałem się niechcący zauważyć. Nie miałem w planach wystraszenia cię. Chciałem cię poznać w ten swoisty sposób, a potem zostawić i znaleźć sobie inny obiekt.
Ola zmarszczyła brwi w zamyśleniu, kiedy skończył.
– To… interesujące – powiedziała.
– Chore, nie oszukujmy się – odezwał się Lambert dziwnie zmienionym głosem, jakby mówił coś, czego nie chce. – Ale co mam zrobić, skoro sprawia mi to przyjemność? Nikomu nie robię krzywdy, więc nie będę z tego rezygnować.
Znowu zapadła między nimi cisza usprawiedliwiona piciem herbaty. Kiedy Lambert miał w swoim kubku ostatni łyk, wstał.
– Nie męczę cię. Prześpij się trochę, pewnie jesteś zmęczona – powiedziawszy to, ruszył w stronę drzwi prowadzących do salonu, gdzie czekała na niego niewygodna kanapa.
– Lambert? – zatrzymała go. Mężczyzna odwrócił się w  progu. – Dziękuję, że się mną zająłeś. Dzięki za wszystko.

10 komentarzy:

  1. Zapytałabym dlaczego tak krótko, ale możliwe też że tak mi się podobało, że bardzo szybko przeczytałam rozdział. Dość dziwne spotkanie. Ale dobrze że Ola nie rzuciła się w panice do ucieczki. Chcę wiedzieć więcej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapytałabym dlaczego tak krótko, ale możliwe też że tak mi się podobało, że bardzo szybko przeczytałam rozdział. Dość dziwne spotkanie. Ale dobrze że Ola nie rzuciła się w panice do ucieczki. Chcę wiedzieć więcej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie było, aż tak źle jak myślałam heh. Spotkanie obyło się bez większej paniki, i dobrze, bo takie wyolbrzymianie jest nienaturalne (wiem to z doświadczenia xD). Było miło i przyjemnie, i chyba Ola nie poczuła się jakoś bardzo zagrożona. Wyobraziłam sobie jej minę, kiedy dowiedziała się, że "śledzenie" ludzi jest hobby Lamberta xD i troszku się uśmiałam.
    Naprawdę bardzo miło się zaczyna i ciekawie Twoja obyczajówka. To już piąta na blogosferze, jaką czytam i podoba mi się, a jak mam książkę kupić obyczajową i czytam opis i kilka stron to jakoś tak... nie zachęca mnie, aby czytać książkę "profesjonalnych autorów". To miał być/jest komplement xD.
    Z wielką chęcią i niecierpliwością oczekują następnego rozdziału :D
    Końcówka też była słodka :3
    Myślę, że jest to początek dość dobrej, nowej znajomości. I czekam też, aż pojawi się Miron. Jakoś tak spairingowałam go z Olą xD
    Piękny rozdział :)

    Pozdrawiam, weny i inspiracji
    anielskie-dusze.blogspot.com
    sekretna-dusza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że też nie jestem miłośniczką książek obyczajowych, często wydają mi się po prostu nijakie. Oczywiście są wyjątki, niektórzy autorzy potrafią opisywać codziennie czynności w taki sposób, że wydają się one niezwykłe. W każdym razie chyba wolę pisać obyczajówki niż czytać. No i dzięki za komplement XD
      W następnym rozdziale Mirona jeszcze nie będzie. Ale wepchnę go gdzieś później i tak, jak mówiłam, spróbuję trochę więcej o nim podpisywać, niż mam teraz.
      Przeczytałam wszystko, co pojawiło się na Twoich „Sennych historiach”, tylko jakoś nie skomentowałam niczego. Nierzadko jest to u mnie bardziej pracochłonne zajęcie niż samo czytanie i ciągle odkładam to na potem.

      Usuń
  4. Na miejscu Oli wpadłabym w panikę, jednak ona o dziwo zareagowała dość spokojnie. Postronnej osobie mogłoby to przypominać porwanie, najpierw Lambert ją śledzi, potem zanosi do swojego domu.. no cóż. Ich pierwsze spotkanie przebiegło całkiem nieźle, to dobrze. Czekam na rozwój akcji. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!
    Do tej historii podchodziłam kilka razy i wciąż zaczynałam prolog, po czym odkładałam go na później. Jakoś ciężko mi było przebrnąć, bo początkowo mnie to w ogóle nie interesowało. Ale cały czas w pamięci mam, jak kiedyś próbowałam przeczytać pewną książkę, do której podchodziłam jak pies do jeża, a w tym momencie jest jedną z moich ulubionych. Więc się nie poddałam i wczoraj przeczytałam cały prolog i te kilka rozdziałów. I jest dobrze! Zaciekawiłaś mnie, co za tym idzie – na pewno wrócę, gdy pojawi się kolejny rozdział (nie powinien być dziś? ;))
    Lambertem jestem zafascynowana – chciałabym go poznać. :D
    Ciekawi mnie, jaką relację stworzysz między nim, a Olą. Jaki będą mieć na siebie wpływ, a jestem pewna, że będzie on duży. W końcu główni bohaterzy! :)
    Pozdrawiam, Adna. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy bohaterowie? ;) Pogubiłam się...

      Usuń
    2. Hej! Cieszę się, że przebrnęłaś przed te nudy na początku XD. Mam nadzieję, że nie zawiodę. Nowy rozdział właśnie sprawdzam, niedługo będzie.
      I bohaterzy, i bohaterowie ;)
      Pozdrawiam również

      Usuń
  6. Hejcia ponownie :*
    Troszkę za krótki był dla mnie ten rozdział i mam niedosyt, dlatego i komentarz będzie taki ,,na szybko" bo chcę czytać dalej! :D
    Odniosłam wrażenie, że Ola przyjęła to tak spokojnie, jakby takie sytuacje miały miejsce już wcześniej. Zdziwiło mnie to, że mogła śledzić ją kobieta, skoro miała podartą koszulkę. Mi to wygląda na napad jakichś chłopców niewyżytych, a nie kobiety, ale może uda się ustalić co i jak. W każdym razie szkoda mi dziewczyny, bo nie dość, że pobita, to jeszcze okradziona i nie wiadomo kto mógł to zrobić.
    Lambert trochę pochopnie postąpił, ale miał to szczęście, że Białowłosa nie oszalała zaraz po przebudzeniu. Nie miałby z góry, gdyby ktoś dowiedział się, że dziewczynka została zabrana do mieszkania dojrzałego mężczyzny. To się gryzie, w opinii społecznej xd
    Jestem ciekawa, jak potoczy się sprawa rano :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej ;)
    Bardzo mnie zaskoczyła taka w miarę normalna reakcja Oli. Myślałam, że zacznie krzyczeć lub panikować, ale każdy inaczej reaguje na dane sytuacje. Przekonałam się o tym, kiedy Lambert znalazł Olę. Mężczyzna jest bardzo spokojny i odpowiedzialny. I troskliwy. Rozdział naprawdę mi się spodobał. Czytało się szybko i przyjemnie :3

    OdpowiedzUsuń

Aveline Gross (Land Of Grafic)