Tekst

Czym jest teraz sztuka? Kim są artyści? Dlaczego potrzebujemy sztuki? I dlaczego artyści potrzebują... siebie?
Młoda dziewczyna z twórczym potencjałem w dość nieprzyjemnych okolicznościach spotyka doświadczonego życiem mężczyznę, którego dzieła są równie gorzkie i ciemne jak on sam. A życie staje się gorzkie i ciemne, gdy zajmujemy się równie paskudnymi sprawami. Czy dwie osoby z zupełnie innych światów odnajdą nić porozumienia? Czy pokazanie najgorszych stron swoich umysłów pomoże, czy tylko odstraszy?

Menu

wtorek, 31 stycznia 2017

Rozdział 2

           
Ola upiła niewielki łyk ze swojej filiżanki i oblizała usta z lekkiej pianki typowej dla cappucino. Odstawiając ją z powrotem na podstawkę, ponownie wbiła wzrok w ciąg wyrazów w edytorze tekstu swojego laptopa. Po krótkim namyśle zaczęła stukać w klawiaturę, aż miała następny akapit. To niedużo, ale biorąc pod uwagę jej ostatnią blokadę, poczyniła niemały postęp. Zmiana kawiarni również pomogła, ale i tak wracała niekiedy do poprzedniej, by pogawędzić z przystojnym zaprzyjaźnionym kelnerem. Teraz starała się zapamiętywać twarze pracowników i imiona na plakietkach przypiętych do białych koszul. Czasami jej uwagę przyciągali także stali bywalcy kawiarni, ale zazwyczaj nie miała na tyle śmiałości, by się do nich odezwać. Starała się jak najmniej przeszkadzać ludziom w życiu, a nigdy nie wiadomo jaki gest może zdenerwować.
Kiedy napisała około tysiąca słów, zamknęła laptopa i opadła na oparcie fotela. Przez chwilę wpatrywała się jeszcze w jego obudowę i zastanawiała się, co można napisać w następnym rozdziale. Miała mnóstwo pomysłów na końcową akcję opowiadania, ale to, co musiała napisać teraz, nie było tak łatwe do przedstawienia. Nie znosiła tych momentów, choć po zaczęciu ich pisania zostawała sama radość z tej czynności. W tym momencie potrzebowała wykreować dodatkową postać od deski do deski, od charakteru po wygląd.
Nie mając pomysłu na powierzchowność nowej męskiej postaci, rozejrzała się starym zwyczajem wokół siebie i zaczęła przyglądać się ludziom. Tym razem szczególną uwagę zwracała tylko na dorosłych mężczyzn. W końcu jej wzrok padł na dwóch panów siedzących przy kawie na samym końcu zewnętrznej części kawiarni. Jeden z nich był w wieku studenckim, średniego wzrostu, jasne blond włosy zaczesywał do góry jak większość chłopaków i młodych mężczyzn. Na ustach malował mu się szeroki, życzliwy uśmiech, oczy patrzyły na otoczenie z dziecinną wręcz szczerością i niewinnością.
Potem dokładniej przyjrzała się drugiemu i zamarła. Była pewna, że to ten mężczyzna, który gonił ja niedawno podczas joggingu. Widziała jego postać tylko przez krótką chwilę, ale dobrze ją zapamiętała. Wyglądał na około trzydzieści lat – pojawiły się już pierwsze oznaki starzenia, mianowicie drobne zmarszczki, które dodawały mu męskości. Włosy miał długie prawie do ramion, czarne jak smoła, podobnie oczy. Oczy… chyba najbardziej onieśmielały – zimne, przenikliwe, zawstydzająco bystre. Ubrał się również cały w ciemne kolory. Ola pomyślała, że wyglądałby wręcz szatańsko z jasną karnacją, ale jego skóra i jej kolor nosiła na sobie efekty opalania. Nie wydawał się być żadnym Latynosem, rysy twarzy miał ostre, słowiańskie.
Od razu pomyślała, że nie powinna długo zostawać w zasięgu jego wzroku. Czuła, że incydent przy joggingu to nie przypadek. Nie był wtedy ubrany na sportowo, na pewno nie robił tego samego, co ona. Gdy tylko zauważyła, że za nią podąża, schował się za rogiem jakiejś starej kamienicy, myśląc najwyraźniej, że go nie dostrzegła. Był w błędzie, przez chwilę nawet myślała, aby do niego podejść, ale strach wygrał. Tym razem miał towarzysza, ale o wiele mniej podejrzanego, a wręcz wzbudzającego sympatię. Instynktownie by go nią obdarzyła. Ale jeżeli jednak chcieli jej coś zrobić, powinna natychmiast zwiewać. Tylko czego mogli chcieć od zwykłej, przeciętnej nastolatki? Czy może jej rodzice prowadzący wielką, dochodową firmę mają z kimś na pieńku? Wiedziała, że w świecie biznesu to się zdarza, a cierpią na tym osoby postronne, często rodzina. Powiązana z rodzicami mogła stać się czyimś celem, ale co do licha mogli jej zrobić? Czego by zażądali? Albo może po prostu jej wybujała wyobraźnia brnęła w te rejony, a im wcale nie o to chodziło? Mężczyzna mógł być także gwałcicielem… mordercą…
Przestań o tym myśleć, skarciła się. Wynoś się stąd, zanim cię zauważy. Za dużo kryminałów, za dużo kryminałów…
Ale oczywiście zauważył. Przy wstawaniu potrąciła stół, a filiżanka na nim stojąca narobiła dużo hałasu. Czarnowłosy spojrzał w jej stronę, podobnie jak blondyn, ale ten drugi po chwili stracił zainteresowanie i na nowo zaczął opowiadać o czymś drugiemu. Czym prędzej wrzuciła laptopa do swojego plecaka, który miała przy nodze stołu, zarzuciła go na plecy i w końcu niemal wybiegła z kawiarni. Całe szczęście, zapłaciła wcześniej rachunek i nie musiała przed ich oczami biegać do kelnera, a z drugiej strony jej charakterystyczna uroda, głównie burza białych loków, sprawiały, że łatwo ją wszędzie wypatrzeć.
Wiedziała, że jej to nie pomoże, ale musiała obejrzeć się za siebie. Czarnowłosy patrzył, ciągle wiódł za nią wzrokiem. Ich spojrzenia skrzyżowały się, a ją przeszył lodowaty dreszcz. Odwróciła głowę i popędziła przed siebie. Serce chciało wyrwać się jej z piersi, tak bardzo rozemocjonowana była. Nogi drżały w biegu, ledwo nadążała z oddychaniem mimo dobrej kondycji. Kilka razy o mały włos nie potrąciła innego przechodnia. Zwolniła dopiero w pobliżach swojego domu. Zziajana i roztrzęsiona rozejrzała się wokół, ale nie zauważyła czarnowłosego mężczyzny ani tego drugiego, a w każdym razie nie dojrzała ich. Wzięła kilka głębokich oddechów i zaczęła spokojniej iść. Nogi i ręce  ciągle lekko jej drżały. Poszła do domu.
W środku nie zastała nikogo. Nie miała rodzeństwa, a jej rodzice zazwyczaj przesiadywali w pracy do późna. Ceniła sobie spokój, więc nie przeszkadzał jej brak towarzystwa, ale tego dnia nie liczyła nawet na szybkie dojście do siebie. Wszedłszy do mieszkania, zrzuciła z siebie plecak i bluzę, którą na sobie miała. Usiadła na krześle w kuchni i starała się opanować. Po kilku minutach poczęła zastanawiać się, czy nie spanikowała bardziej, niż to można uznać za normalne. Przecież nikt nie zrobił jej niczego złego, czarnowłosy mężczyzna nawet nie ruszył się ze swojego miejsca, a bez wątpienia ją zauważył. Istniała możliwość, że od początku jego zachowanie nie było podszyte żadnymi złymi intencjami, jedynie ona uroiła sobie zbyt wiele i straciła rozsądek. Bądź co bądź w końcu powiedziała sobie, że nie powinna się przejmować. Zapewne już nigdy go nie spotka.
Rzadko bywała tak nerwowa. Jeżeli się to zdarzało, powody musiały być naprawdę niebłahe. Zawsze starała się trzymać swoje nerwy na wodzy i nie okazywać emocji.  Rodzice zawsze ją uczyli, że nie należy dawać po sobie znać, że w ogóle ma się jakieś słabe strony, bo każdy może to wykorzystać przeciwko nam. Ola zgadzała się z tym, ale nie umiała przystosować się do tej reguły w stu procentach. Silne emocje zawsze wychodziły na wierzch, nie z każdymi sobie radziła, przynajmniej nie na początku. Do podjęcia działań potrzebowała spokoju. Najpierw zatem czekało ją pokonywanie barier i często opanowywanie płaczu. Nie wstydziła się tego, jednak wolała, by nikt jej nie widział w takim stanie. Niekiedy płakała tylko dlatego, że nie znała innego sposobu na pozbycie się ciężaru.
Wyjęła laptop z plecaka i zajęła swoje myśli opowieścią. Seryjny morderca wyglądał jak on.


♦♦♦

Rozdział jeszcze krótszy niż zazwyczaj (pozdrawiam osoby, które nie mają czasu) i niewiele wnoszący. Następne będą lepsze, obiecuję ;)

Jeżeli ktoś z Was lubi fantastykę, to zapraszam na bloga, którego niedawno udało mi się wznowić:

16 komentarzy:

  1. Moim zdaniem powinna podziękować Lambertowi, za inspirację ;P "seryjny morderca wyglądał jak on." Dobitne, mroczne, okolone jedną emocją. Niezłe podsumowanie rozdziału hahah.
    Ja w sumie na miejscu Oli, też zaczęłabym się zastanawiać czy ten gościu czegoś ode mnie nie chce. W tak krótkim odstępie czasu spotkać kogoś dwa razy? Tym bardziej, że za pierwszym centralnie za nią szedł? Ja bym zaczęła sobie roić nie wiadomo co i bałabym się wychodzić z domu, serio. Jestem straszną paranoiczką xD.
    Bardzo ładnie napisany ten rozdział. Styl, język, dbanie o formę. Wszystko anielsko :3
    Zauważyłam tylko jeden błąd:
    "W środku nie zastałą" - nie zastała.
    Czekam na następny, i tak pairinguje Olę i Mirona ;3
    W ogóle. Uwielbiam imię Mirona, dzięki temu też chyba awansuje on na mego ulubionego bohatera ;P
    Na moim innym blogu pisałam takie krótkie opo i tą złą, mroczną i najfajniejszą postacią był Miron xD

    Pozdrawiam, weny, inspiracji i dużo Mirona <3
    anielskie-dusze.blogspot.com
    cieniste-senne-marzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te niekiedy wręcz dziwne imiona zazwyczaj biorą się od kogoś innego, nawet jeśli postać nie ma z daną osobą nic wspólnego. Tutaj na przykład od Mirona Białoszewskiego i był też Mieszko II Lambert. Więc tak ;)
      Co do postaci Mirona, to nie będzie on żadnym czarnym charakterem, a wręcz przeciwnie. Nazwałabym go promyczkiem, który sprawia, że to jest ciągle obyczajówka, a nie dramat. Mam nadzieję, że nie sprawię tym nikomu zawodu.
      Postaram się wejść na Twoje Senne marzenia, bo Anielskie dusze niestety nie przypadły mi do gustu – chociaż fantastyka, to nie do końca moje klimaty.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ja za to biorę imiona z katalogu polskich imion XD
      Niektóre te starsze i rzadkie imiona są cudowne :D np: Kilian, Miron, Tristan - to imię po prostu kocham!!! Tak samo jak "Dzieje Tristana i Izoldy" <3
      Miron promyczkiem... słodko :P. Będzie raczej, tak mi się wydaje, taką postacią, która podtrzymuje klimat i więzy między-bohaterami, coś w ten deseń. Zgadałam?

      Spoko! Nikogo nie zmuszam, po prostu się podpisuje, bo jak kogoś zaciekawi to sobie wejdzie i zobaczy czy mu się spodoba czy nie :P
      A podpisuje się dwa razy, bo wznowiłam bloga.

      Usuń
    3. Ciekawe imiona wychodzą również z wszelkich stron typu „Fantasy name generator”. Używam tego, ale sporym problem jest dla mnie je potem zapamiętać XD
      Można powiedzieć, że Miron jest taką postacią, ale ciężko mi go bardziej konkretnie określić, bo nie gra aż tak istotnej roli tutaj. Póki co, bo możliwe, że jeszcze dopiszę trochę o nim do tego, co już mam, bo czuję, że jednak go tu za mało.

      Usuń
    4. Zajrzę tam :3
      Pisz o Mironie, pisz. Już od pierwszego rozdziału czułam, że będzie on moją ulubioną postacią :D

      Pozdrawiam i weny!!!

      Usuń
  2. Jak dla mnie rozdział wnosi coś do opowiadania. W końcu to pierwszy raz, gdy oboje zauważyli swoją obecność bezpośrednio. I mam nadzieję, że za niedługo przeprowadzą równie bezpośrednią rozmowę ze sobą. Fakt Ola zareagowała dość panicznie na widok Lamberta, a tą resztę o mordercy pewnie był spowodowany strachem i mocno rozwiniętą wyobraźnią dziewczyny.

    Czekam na kolejny rozdział. Pewnie dowiemy się co myślał o dziewczynie Lambert gdy ją zauważył. Pozdrawiam z lenaskolowska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym rozdziale Ola zyskała u mnie parę plusów. To jak szukała inspiracji w realnym świecie było świetne. Też tak niekiedy robię, więc mam z nią coś wspólnego. Trochę rozumiem, że Lambert mógł ją przerazić. Nie co dzień ma się okazję ponownie spotkać z osobą, którą przypadkiem mijamy na ulicy. To może budzić podejrzenia, zwłaszcza, że Lambert zdaje się nastraszył ją już podczas tego incydentu z bieganiem. Cóż, jestem ciekawa, co z tego wyniknie, bo przyznam, że porównanie mężczyzny do seryjnego mordercy nieco mnie rozbawiło. Nie żeby nie nadawał się do tej roli, ale jakoś tak Oli zbyt łatwo wysnucie takich wniosków :D
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ola zyskała te plusy ;). Faktycznie wysunęła tutaj dość pochopne wnioski i była w tym dość zabawna, ale jakby się zastanowić, to pewnie nie ona jedna zareagowała by w ten sposób.
      Dzięki i pozdrawiam

      Usuń
  4. Rozdział faktycznie krótki, za krótki. Nie wiem czemu, ale Lambert (którego zdecydowanie było w tym rozdziale za mało) przypomina Sebastiana Bergmana z Czarnej Serii. Zajmuje się czymś całkiem innym, ale jakoś dziwnie mi się kojarzy. No cóż, czekam na kolejny rozdział i liczę, że będzie nieco dłuższy. Chce Cię też zaprosić na mojego nowego bloga, na którym niedawno pojawił się prolog.
    in-our-kingdom.blogspot.com

    pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie czytałam książek o Bergmanie. Patrząc na zdjęcia z serialu, wyglądem mojego wyobrażenia Lamberta nie przypomina ;).
      Następny rozdział będzie dłuższy, na pewno. Ten wyjątkowo wyszedł mi tak krótki.
      Pozdrawiam, w najbliższym czasie zerknę na blog.

      Usuń
  5. Hmm, Lambert... to imię kojarzy mi się z "cieniem wiatru"..
    Hej, czy Ola jest albinoską :-D?
    Bo chyba tylko albinosi mają BIAŁE włosy. ( mogę się mylić, ale jestem prawie pewna )
    "Zwykli" ludzie mogą mieć naturalnie bardzo jasny blond, ale białe...
    Bardzo przyjemnie mi się czyta Twoje opowiadanie, cieszę się, że tu wpadłam :-3
    Błędów nie widzę, pięknie i cacy xD
    Ciekawa jestem, jak ta historia dalej się potoczy.
    Do następnego :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Ola nie jest albinoską i ma właśnie bardzo jasne blond włosy, prawie białe. Nazywałam ją „białowłosą”, ale jest to lekkim wyolbrzymieniem.
      Dziękuję za komplementy i pozdrawiam ;)

      Usuń
  6. Hej :3
    Wiedzę, że podobnie jak ja, Ola czyta zdecydowanie za dużo kryminałów i wpada w stan wyczulonej ostrożności i wymyślania czarnych scenariuszów. Bardzo fajnie, że nastolatka ma własną pasję. Lubię takich bohaterów. Co do kolejnego, niespodziewanego spotkania z tajemniczym mężczyzną... dość szybko trafiła na niego. Zważywszy, że oboje mieszkają w Warszawie. To ma, jednak duże plusy, ponieważ akcja szybciej się rozwinie.
    Jestem zaintrygowana Twoimi postaciami oraz dojrzałym stylem pisania, więc biorę się za nadrabianie bloga :D.
    Jak masz chęci i czas w spamie zostawiam Ci link z moim blogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno ludzie jak i bohaterzy są nudni, jeśli nie posiadają pasji. Z drugiej strony, mam wrażenie, że razem z ciekawością idą w parze jakieś dziwactwa, tutaj chociażby te „stany wyczulonej ostrożności”, jak to nazwałaś (w końcu nigdy nie wiadomo, czy nie siedzisz dwa stoliki dalej od seryjnego mordercy).
      Cieszę się, że opowiadanie się podoba ;). W wolnej chwili postaram się zajrzeć do Ciebie.

      Usuń
  7. No elegancko! Cappuccino, laptopik, przystojni kelnerzy i zapach kawy... ach, czegóż więcej chcieć, podczas pisania powieści? :D Powoli Ola zaczyna mi się podobać, może to dlatego, że jest bardzo opanowana i nie zachowuje się pochopnie. Nie ma takiego banalnego myślenia i to mi się bardzo podoba. Przede wszystkim widać to, jak bardzo jest spostrzegawcza. Kurcze nie łatwo podczas biegu wypatrzeć tyle szczegółów!
    A tak odnośnie jej białych włosów, to czy ona jest albinosem? No bo strasznie mnie ciekawi to, jakim prawem białe włosy xd
    Ewidentnie coś jest na rzeczy między nią, a tajemniczym brunetem Lambertem XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nazwałabym Oli opanowaną, na pewno nie do końca, patrząc na przykład na jej zachowanie, gdy zobaczyła Lamberta – to niezbyt spokojna reakcja. Ale co do spostrzegawczości się zgadzam, to zdecydowanie jedna z jej mocnych stron.
      Nie, Ola nie jest albinosem, a nazwanie jej włosów białymi to wyolbrzymienie z mojej strony. Jest po prostu bardzo jasną blondynką.

      Usuń

Aveline Gross (Land Of Grafic)